Lubimy obowiązki? Może ktoś taki jest, ale generalnie to wolimy nie mieć na sobie nadmiaru przymusowych zajęć i powinności. A jak mamy to próbujemy się ich pozbyć. Dlaczego zatem tak chętnie nakładamy na rodziców obowiązki? W ramach przygotowania do Pierwszej Komunii bywa ich czasem naprawdę dużo.
W pewnej polskiej parafii zagranicą (nieważne jakiej) wygląda to tak jak niżej. Na czerwono zaznaczyłem wyrażenia, na wymowę których chciałbym zwrócić uwagę:
OBOWIĄZKI RODZICÓW I DZIECI:
- Każde dziecko uczęszczające na katechezę musi być zarejestrowane wraz z rodzicami w tutejszej parafii. Jest to niezbędne w celach administracyjnych. Rejestracji można dokonać wypełniając papierową wersję deklaracji wyznaniowej dostępnej na mszach lub pod linkiem i dostarczyć do zakrystii po mszy lub na zajęcia w szkole do katechety. KWESTIONARIUSZ REJESTRACJI W PARAFII – PDF
- Każde dziecko przygotowujące się do I Komunii Św. I (bez względu na to czy przystępuje do komunii w Polsce czy w Norwegii) do końca grudnia danego roku musi dostarczyć katechecie akt chrztu z parafii gdzie było chrzczone.
- Obowiązkowa obecność rodziców na spotkaniach z rodzicami.
- Do końca marca 2018r. każdy z kandydatów musi zdać materiał zapisany w dzienniczku dziecka pierwszokomunijnego plus: Ojcze nasz…, Zdrowaś Mario…, 7 grzechów głównych. Zaliczanie materiału: w tygodniu po mszach wieczornych, w niedzielę po mszy o godzinie 13.00 – w godzinach 14:15-15:00 w salce parafialnej.
- Aby dzieci poznały cały rok liturgiczny kościoła katolickiego i dobrze przygotowały się do sakramentu I Komunii Świętej są zobowiązane do udziału we Mszy Świętej w każdą niedzielę i święta nakazane oraz do udziału w:
- – nabożeństwach różańcowych w październiku 5 razy;
- – roratach – 5 razy;
- – rekolekcjach adwentowych i wielkopostnych;
- – nabożeństwie Drogi Krzyżowej w Wielkim Poście– 3 razy;
- – liturgii Triduum Paschalnego (Wielki Czwartek, Piątek i Sobota);
W dzienniczku dziecka pierwszokomunijnego wpisujemy datę, a podpis, potwierdzający uczestnictwo we mszy, składa kapłan lub osoba do tego uprawniona. Przebywając w Polsce w okresie świątecznym również należy podpisywać obecność na Mszy Świętej.
Nie chodzi mi o to, że podane sprawy nie są ważne (choć z niektórymi, w kontekście przygotowania do Pierwszej Komunii, można by dyskutować), ale o ich formę: „obowiązek”, „musi”, „zobowiązane”, „podpis osoby uprawnionej”.
Wiele rzeczy może być powiedziane inaczej – w formie zachęt pokazujących ważność, dobro i korzyść dla dziecka.
To nie tylko semantyczna gimnastyka, ale próba zdobycia wewnętrznego przekonania rodziców. Jest bardzo duża różnica między „trzeba, bo mus” a „chcę, bo rozumiem”.
Zrobiono kiedyś eksperyment w którym dwom grupom, które miały powstrzymywać się od jedzenia słodyczy zalecono dwie różne strategie postępowania w momencie pokusy – czy to wewnętrznej czy pochodzącej z zewnątrz. Jedni mieli mówić „nie mogę jeść słodyczy” a drudzy „nie jem słodyczy”. Grupa od „nie jem słodyczy” odniosła zdecydowanie lepsze sukcesy.
„Nie mogę jeść słodyczy” zawiera w sobie przymus, czy w formie nakazu kogoś (na przykład lekarza) czy sytuacji (widzę swoją otyłość), ale zawsze ma to charakter zewnętrzny.
„Nie jem słodyczy” to JA nie jem, bo to są moje przekonania.
W eksperymencie chodziło tylko o samo sformułowanie zdania. Gdy w rzeczywistości występuje rzeczywiście zewnętrzny nacisk lub rzeczywiście wewnętrzne przekonanie, to różnica postaw stanie się zapewne jeszcze większa.